Między sennością i arbitralnością - dylematy sędziego w sprawach karnych skarbowych

Autor: Paweł Lechowski 1/4/2013 3:49:00 PM Ilość odsłon: 8366 Kategoria: Przemoc administracyjna

"Polskie sądy źle funkcjonują, w środowisku obowiązuje klanowa solidarność, nie eliminuje się sędziów złych lub skorumpowanych" (Wydawnictwo Edukacyjne "Operon", podręcznik "Wiedza  o społeczeństwie" dopuszczony do szkół w 2009 r.).

Sąd rejonowy w teatrze dnia codziennego: sędzia i urzędnik kontra człowiek gospodarczy lecz omylny  

Klasyczna dekoracja: mała salka zatłoczona ławkami. Stół sędzia za stołem. Oskarżyciel publiczny, czyli po prostu urzędnik skarbowy, stoi z boku przy pulpicie.   Czemu stoi? I skąd on to wszystko potrafi, skąd wie na jaki paragraf się powołać, co powiedzieć, Jak znaleźć się w różnej sytuacji sądowej ?  Otóż do tego dobiera się specjalnie zdolnych ludzi. Także ich przygotowuje. Praca tych ludzi składa się z fazy straszenia i fazy oskarżenia. Straszenie polega na „życzliwym” proponowaniu przyjęcia mandatu lub dobrowolnego poddania sie karze. Jeżeli straszenie nie przyniesie rezultatu, to automatem kierowana jest sprawa do sądu. Zawsze znajdzie się jakieś zdarzenie, błąd czy pomyłka - jak to w działaniu gospodarczym człowieka, który jest istotą niedoskonałą i jego działana gospodarcze też nie są doskonałe, przeto istnieje tolerancja dla błędów człowieka gospodarczego, tak jak istnieje tolerancja z jaką wykonuje się w fabrykach różne części maszyn. Zwykle części maszyn są obrabiane w takim stopniu dokładności, jaki zapewnia dostatecznie dobre współdziałanie części zmontowanego mechanizmu. Nie ma potrzeby dążyć do zbędnej dokładności obróbki, spowoduje to zużycie dodatkowego czasu i zwiększy koszty części maszyn. Dlatego ważne jest uznanie celowych granic dopuszczalnej niedokładności wykonywania części maszyn. Na braku tolerancji w działaniu ludzi gospodarczych żerują najgorszego sortu osobniki,  ludzki odpad niezdolny do twórczych działań, który mając władzę wszędzie stawia ściany, żeby ograniczać przestrzeń ludziom gospodarczym, a przy każdej ścianie stoi drabina urzędowa, po której ten odpad wspina się mozolnie, bo tylko taki cel ma jego nędzne życie.  

Metody zapożyczone od zaborcy rosyjskiego 

Gdzie  jest  w tym wszystkim namysł i rozpatrzenie sprawy ludzkiej ?  Weźmy  autentyczny przykład kiedy żona w zastępstwie  pracującego męża dwa razy przychodziła do urzędu żeby  zgłosić i opłacić podatek od zakupionego samochodu, zawsze czegoś brakowało, a za trzecim razem było już po terminie. W istocie żaden urzędnik skarbowy nie dokonuje rozpatrzenia okoliczności sprawy. Papiery wędrują  do komórki KKS (karno-skarbowej).  A tam rozpatrzenie równa się karanie.  Generalnie przy wykroczeniach Pierwszy Urząd Skarbowy zakłada z góry winę podatnika. W postępowaniach karnoskarbowych nie bierze pod uwagę przesłanek dot. winy oraz umyślności bądź nieumyślności w popełnieniu czynu zabronionego. Z zasady przyjmuje się umyślną winę podatnika. Również pomijana jest instytucja znikomej szkodliwości czynu. Z moich obserwacji wynika, że po pierwsze postępowanie karno skarbowe ma głównie cel fiskalny, po drugie urzędnicy tej komórki wykazują całkowity brak znajomości pojęć; winy oraz rozróżnienia winy umyślnej od nieumyślnej.  Czynności tych urzędników organów to katastrofa. Jedna wielka AROGANCJA i CYNIZM. Odrzucają argumentację opartą na tolerancji dla przypadkowego błędu, ale też nie udowadniają winy, która musi być samodzielnie ustalonym elementem przestępstwa skarbowego lub wykroczenia skarbowego, a więc nie wystarczy stwierdzenie jedynie znanego faktu czysto przedmiotowego naruszenia przez sprawcę przepisu prawa finansowego. Ci ludzie zatrudnieni w urzędach skarbowych, specjaliści od karania – sami nic nie stworzą, natomiast  wyspecjalizowali się w niszczeniu ducha przedsiębiorczości, ryzyka, kreatywności i pociągu do pracy twórczej. 

Urzędnicy i sędziowie rujnują zaufanie obywateli do państwa  

Prawa nie można stosować obłudnie: tolerować cwaniaków (Amber Gold) i karać maluczkich. W interesie rozwoju państwa leży, by wychowywać i zachęcać do pracy twórczej ludzi gospodarczych. Mają to czynić urzędy skarbowe – to były słowa wypowiedziane przez ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego
 Temu, że urzędnicy skarbowi lekceważą prawo w ten sposób, że z góry zakładają umyślność. Mają wytyczne od ministra Rostowskiego co do  wzrostu wpływów z mandatów i grzywien o  110% .  Nie ma się co temu dziwić Rostowski nie Kwiatkowski. Wróćmy zatem do sali sądowej bo tam się zderza arbitralność władzy urzędnika ze znajomością  prawa, nieomylnością życiową i zdrowym rozsądkiem pana/pani w todze, siedzącego/siedzącej za stołem sędziowskim.

           O zawodzie sędziego
 
Wymagany wiek dla kandydata na sędziego nie powinien być niższy niż 40 lat – pisze  Jerzy Dudek - sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
Od 20 lat trwa debata o reformie wymiaru sprawiedliwości. Równie długo trwa opór wobec jakiejkolwiek reformy. W tym okresie wiele zmieniono po to, by wszystko pozostało tak jak było. Do tego samego celu zmierza dyskusja o modelu dochodzenia do urzędu sędziego rozpoczęta przez sędziego Antoniego Górskiego. Dominują w niej dwa kierunki myślenia; zgodnie z pierwszym należy doskonalić istniejącą już szkołę sędziowsko-prokuratorską, według drugiego trzeba powrócić do zlikwidowanej w  następstwie wyroku Trybunału Konstytucyjnego instytucji asesury – oczywiście również udoskonalonej. Można też po ukończeniu szkoły sędziowskiej wprowadzić okres asesury, najlepiej pod zmienioną, staropolską nazwą.
Przecież Trybunał – mówią zwolennicy tych rozwiązań – nie zakwestionował samej idei asesury, jeżeli spełnione zostaną pewne warunki, zwłaszcza podporządkowanie jej KRS, a nie władzy wykonawczej. Asesura ma zresztą swoje konotacje historyczne i sprawdziła się przez dziesięciolecia. O wyższości przygotowania  do pełnienia urzędu sędziowskiego poprzez asesorską praktykę orzeczniczą nad innymi drogami do urzędu mają świadczyć wyniki ankiety cytowane przez przewodniczącego KRS. Zdaniem respondentów (głównie sędziów i prokuratorów), byłych asesorów cechują większe umiejętności praktyczne, łatwość podejmowania decyzji i panowanie nad stronami.
Zatem nie umiejętność kreatywnej wykładni prawa, odczytania przepisu w szerszym kontekście normatywnym, powiązania go z wartościami konstytucyjnymi, nie umiejętność  wysłuchania z szacunkiem argumentów stron i wyjaśnienia, które i dlaczego sąd uznał za przekonujące, ale łatwość podejmowania decyzji i umiejętność panowania nad stronami są według respondentów kryterium oceny przygotowania do pracy sędziego.Trybunał nie wykluczył – jako wyjątku od zasady – powierzenia sprawowania wymiaru sprawiedliwości osobom, których pozycja jest tylko zbliżona do pozycji sędziego, jednak dodał, że wyjątek taki musi być uzasadniony konstytucyjnie legitymowanym celem i mieścić się w jego granicach. Celem takim nie jest według TK samo dążenie do sprawdzenia praktycznych umiejętności kandydata na sędziego, zapoznania go z techniką pracy czy przygotowanie do funkcji sędziowskiej.
Asesura sądowa z prawem do wyrokowania rzeczywiście ma kilkudziesięcioletnią tradycję, powstała bowiem w 1950 roku. Asesorami zostawali absolwenci Centralnej szkoły Prawniczej im. Teodora Duracza lub Oficerskiej Szkoły Prawniczej.
Fakty nie potwierdzają przekonania o wyższości asesorskiej praktyki orzeczniczej jako sposobu przygotowania przyszłych sędziów nad innymi drogami do urzędu sędziego. To zapewne sędzia po asesurze miał cały czas włączoną komórkę w oczekiwaniu na telefon ministra. To byli asesorzy odebrali dziecko niepełnosprawnej, ubogiej matce wyrażając nadzieję, że rodzice „w szybkim czasie uzyskają środki i sprzęt niezbędny do częstych wyjazdów". Znamienne, że w bulwersujących ostatnio opinię orzeczeniach sądowych zabrakło nie tyle znajomości przepisu, ile doświadczenia życiowego, wrażliwości niezbędnej do rozstrzygania ludzkich spraw i wyczulenia na prawa człowieka. Być może sala sądowa, w której sędzia, oddzielony od ludzi stołem sędziowskim, próbuje zapanować nad stronami nie jest najlepszą szkołą wrażliwości i empatii. Łatwo tam zapomnieć, że zadaniem sądu nie jest tylko stosowanie przepisu, ale także ochrona człowieka przed arbitralnością władzy.
Zadaniem sądu jest nie tylko stosowanie przepisu, ale też ochrona człowieka przed arbitralnością władzy

   Typy sędziów sądów rejonowych

Wydaje się, że istnieją trzy zasadnicze typy sędziów sądów rejonowych. Sędzia urzędnik, sędzia sadysta i sędzia głupiec. Typ pierwszy – przeważnie młody człowiek, który te funkcje uważa, za pierwszy etap swojej kariery. Nie przejmuje się, nie wsłuchuje się zbytnio, spieszy się. Jest dokładny, sumienny i choć sumaryczny, niczym jednak nie rażący, prawie automat, ale automat działający sprawnie.
Typ drugi: sędzia sadysta. Tacy są w każdym fachu, wymagającym zetknięcia z ludźmi, niesprawiedliwe więc byłoby obarczanie odpowiedzialnością za nich zawodu sędziowskiego. Bywają sadyści-nauczyciele, wojskowi, majstrzy, biuraliści, słowem; różni.  Sędzia sadysta tym się wyróżnia od innych, ze  po prostu upaja się  legalnością.  Wszystko co postanowi, jest przecież z góry przewidziane w kodeksie, wszystko ma sankcje prawną. Wolno mu robić to co mu wolno, a tym co siedzą na ławie nie wolno. To go wprowadza  w stan narkotycznego oszołomienia. Drobne torturki, jakie zadaje, to ostatecznie nic ważnego, jego szyderstwa, pohukiwania nie są w gruncie  rzeczy groźne, a jeżeli jaki biznesmen ugnie się pod ciężarem  tysiąca złotych grzywny , któż by mu robił zarzut z powodu tak śmiesznej sumy? To sadyści w miniaturowym, kieszonkowym wydaniu. Ale oni awansują.
Trzeci typ: sędzia głupiec. Nadęty i senny  (a może i głodny) siedzi, nad niczym się nie zastanawia, nic go nie obchodzi, wyrokuje jak popadnie, i namaszczonym tonem, wkładając biret, powiada: „sąd udaje się na naradę” i samotny, niezrozumiały i nierozumiejący, wychodzi z salki.            
Jest coś teatralnego w Sądzie Rejonowym – im oskarżyciel wymowniejszy, zdolniejszy, tym łatwiej może przechylić szalę sprawiedliwości  na swoją stronę, aż czasem poza granice, gdzie kończy się... sprawiedliwość.

           Jaki ma być sędzia ?

Tymczasem najlepszą szkołą prawa jest praktykowanie prawa. Na tym przekonaniu opiera się mój pogląd na temat drogi do urzędu sędziego. Już starożytni odróżniali pojęcia scientia i sapientia. Wiedzę można nabyć, mądrość przychodzi z wiekiem. Sędzia powinien być człowiekiem mądrym. Sędzia mądry to sędzia nie tylko wykształcony, ale i doświadczony. Dlatego sędziów należy powoływać spośród doświadczonych adwokatów, notariuszy, prokuratorów, radców prawnych czy radców Prokuratorii Generalnej, a także spośród przedstawicieli nauki prawa. W zależności od długości stażu w tych zawodach kandydaci mogliby zajmować stanowiska w sądzie rejonowym, okręgowym lub apelacyjnym. Wymagany wiek kandydata nie powinien być niższy niż 40 lat. Selekcji kandydatów dokonywałby zespół składający się w większości z sędziów z udziałem przedstawicieli innych zawodów prawniczych.

Sędzia kończy służbę, bez awansu, przed wojną w nagrodę dostałby notariat.Taki sposób powoływania i nagradzania sędziów pozwoliłby na rezygnację z awansu pionowego, z wyjątkiem powołania w skład Sądu Najwyższego. Sędzia raz powołany do sądu określonego szczebla pozostawałby w nim do końca służby. Wtedy dopiero uzasadnione byłoby zrównanie wynagrodzeń sędziowskich w sądach różnych instancji. Na poparcie poglądu o szkodliwości awansów sędziowskich przytacza się zwykle wypowiedzi de Tocqueville'a. Ja posłużę się cytatem z sędziego Szerera, który pisał w „Sądownictwie angielskim": „Brak awansu wśród sądowników jest jedną z zalet systemu tamtejszego. Sędzia łatwiej zachowuje niezależność,  gdy bezcelowe jest zabieganie o względy władzy promującej i na myśl mu nie przychodzi, by przypodobać się komuś z rządu". Zdanie to zachowuje aktualność zwłaszcza w dobie telefonów komórkowych.
Zwolennicy asesury lub instytucji sędziego na próbę podkreślają znaczenie doświadczenia orzeczniczego, które rzekomo można nabyć, jedynie prowadząc rozprawy. To mit. Sędziowie po ukończeniu aplikacji znają tylko własną salę rozpraw, bo nie ma zwyczaju obserwowania rozpraw prowadzonych przez kolegów. Adwokat lub prokurator, występując w różnych sądach, na różnych szczeblach i przed różnymi sędziami zdobywa znacznie bogatsze doświadczenie orzecznicze. Po latach praktyki doskonale wie, jakim sędzią być i – co ważniejsze – jakim sędzią nie być.
Perspektywa powołania na urząd sędziego będzie miała korzystny wpływ na kondycję innych zawodów prawniczych. Chcący ubiegać się o ten zaszczyt będą podnosić kwalifikacje zawodowe, dbać o rzetelność i przestrzeganie zasad etycznych. Przed wojną nagrodą  był urząd sędziego, będący koroną zawodów prawniczych,  przywilej stanu spoczynku, przede wszystkim zaś autorytet związany z godnością sędziego. Ten autorytet nie spływa na sędziego wraz z nominacją, jak zdają się sądzić niektórzy. Autorytet urzędu się buduje, gdy sędzią zostaje ten, kto zyskał taki szacunek w swoim zawodzie, że uznany został za godnego objęcia wysokiego urzędu. Nie będzie może „księciem w imperium prawa" czy „depozytariuszem sprawiedliwości". Będzie po prostu dobrze sprawować trudny, ważny i zaszczytny urząd – urząd sędziego.
W obecnym natężeniu kryzysu, przy szalejącym bezrobociu i niedostatku społecznym, trzymanie się formalizmów i wytycznych ministerialnych, to niszczenie ludzi gospodarczych i żywej tkanki ich aktywności   
Zadaniem sądu jest nie tylko stosowanie przepisu, ale też ochrona człowieka przed arbitralnością władzy.

Autor zebrał doświadczenie w banalnej sprawie pomyłki zaszłej w jego biurze, którą  to sprawą z oskarżenia władz skarbowych  w ciągu 2012 roku zajmowało się 5 składów sędziowskich: trzy ze sądu rejonowego  i dwa z okręgowego. Sprawa na skutek błędów proceduralnych trafiła z powrotem w 2013 do Sądu Rejonowego w Częstochowie.     
 

Aktualności

Najnowsze

Najczęściej czytane


 Ilość odsłon:3741640