Urzędy kontroli skarbowej bardzo często kontrolują podatników zobowiązanych do stosowania kas fiskalnych. Typowa prowokacja skarbowa polega na tym, że pozostawiony na ladzie paragon fiskalny kontrolujący traktują jako paragon niewydany. Kontrole wyglądają w ten sposób, że inspektorzy po zakupie nie biorą paragonu, lecz czekają co z nim zrobi sprzedający. Pozostawiony na ladzie paragon ląduje w koszu na śmieci. To według kontrolujących wystarczy żeby nałożyć mandat. Zastanówmy się nad całą tą sytuacją. Sprzedaż została zarejestrowana w kasie. Czyli został osiągnięty główny i jedyny cel fiskusa – odprowadzenie z tej transakcji podatku VAT. Paragon został położony na ladzie. Zakupiony towar też został położony na ladzie. Jedno i drugie zostało wydane. Słowo wydać według słownika PWN oznacza podanie komuś czegoś lub przekazanie komuś rzeczy, którą się rozporządza. Pytanie jest czy sprzedawca ma się starać dać paragon do ręki, jak bardzo ma się starać i co będzie jak nie będzie się starał? Co będzie kiedy kupujący weźmie towar i zostawi paragon. Co w takiej sytuacji ma zrobić sprzedawca. Przepisy o tym milczą. Czy sprzedawca ma zostawić paragon na ladzie, czy też może go sprzątnąć do kosza? Po jakimś czasie tych papierków będzie tyle, że z pewnością zaczną utrudniać prowadzenie sprzedaży. Właśnie to wyrzucenie paragonu do kosza jest według kontrolerów błędem sprzedawcy, który skutkuje 500 zł mandatem. Takie karanie jest ewidentnym nadużyciem władzy. Sprzedawca nabijając transakcje na kasę spełnił już swój obowiązek i pokazał, że jest uczciwym podatnikiem. Ocena jego późniejszego zachowania jest swobodną twórczą działalnością kontrolujących. Dodajmy, że ocena ta jest wywołana przez ministra finansów, który wytyczył kurs na szerzenie strachu. Każdy kto stoi za ladą chce oszukać państwo. W ten sposób minister finansów dba o budżet, który dla niego jest największym dobrem Polaków