Właśnie mam w ręku listę najlepszych urzędów skarbowych – łagodni dla ludzi twardzi dla problemów.
Takie teksty w ustach urzędników skarbowych świadczą o ich medialnej poprawności, niestety niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Kto nie wierzy w to co napisałem niech kliknie w tym tekście. Przypomnę, że Pierwszemu Śląskiemu Urzędowi Skarbowemu posiadanie certyfikatu życzliwości nie przeszkadzało w bezmyślnym karaniu ludzi z automatu. W mojej sprawie karno-skarbowej zakończonej w tym roku umorzeniem było zaangażowanych:
1 dyrektor izby skarbowej
3 naczelników urzędu skarbowego
3 komisarzy skarbowych
1 komendant policji
7 sędziów sądu
5 pracowników sądowych
Sprawa pod tytułem Lechowski nie złożył w terminie informacji bo zapomniał, czyli był winny, a skoro był winny to musiał zapomnieć celowo, a nawet miał taki zamiar żeby zapomnieć. W sprawach karno-skarbowych stało się normą fabrykowanie przestępców z przypadkowych ludzi. W każdym urzędzie podatkowym jest komórka kks przeszkolona do zamiany przypadku na działanie celowe w celu wyrobienia mandatowego planu. Zetknięcie się z nią jako życzliwą forpocztą bywa bolesne. Człowiek zapomniał zgłosić w terminie 14 umowę kupna samochodu i urzędnik go karze, ale jest życzliwy więc kara wynosi 200 zł, gdyby był nieżyczliwy byłoby to 800 zł. Wiele znam przypadków karania ludzi z automatu. W jednym okienku odsyłają człowieka bo czegoś nie wpisał, w drugim karzą go kiedy przyjdzie bo spóźnił się 1 dzień, gdyby załatwił sprawę za pierwszym razem jak był w urzędzie to by się nie spóźnił. Oczywiście miał zamiar i zrobił to celowo – przecież się przyznał. Jak się nie przyzna sprawa idzie do sądu. Jakie są sądy w Polsce wszyscy wiedzą – to też fabryka „sprawiedliwości”. Wiem z doświadczenia, że sędziowie spraw karno-skarbowych nie rozumieją, w najlepszym wypadku prowadzą na swojej wokandzie sprawę przedawnioną od roku. Sędziowie mają taką wiedzę o życiu społeczno-gospodarczym jaką im da pani z urzędu skarbowego, która jest dla nich niekwestionowanym autorytetem. Z oświadczeniami zamiast zaświadczeniami też tak będzie, ze trafią w końcu do sądu. Złożysz oświadczenie o dochodzie, pomylisz się o 1 zł – jest poświadczenie nieprawdy i robota dla prokuratora. Z tych oświadczeń zamiast zaświadczeń cieszą się prokuratorzy. Trzeba to widzieć – między przedsiębiorcami a urzędami skarbowymi toczy się wojna. Wojna ta zaczęła się bitwą o handel w końcu lat 40 ubiegłego wieku. W 1988 r. uchwalono ustawę o działalności gospodarczej i to był jedyny moment, kiedy wydawało się, że Polacy wygrali z biurokracją fiskalną. 3 mln Polaków wyszło z biur, fabryk, i domów. Przedsiębiorczość Polaków w kilka lat stworzyła sektor prywatny, dzisiaj dominujący w narodowej gospodarce. Niestety ustawa o działalności gospodarczej, która liczyła wtedy 25 art. teraz nazwa się ustawą o swobodzie gospodarczej i liczy ich ponad setkę. Nawet wiceminister finansów Parafianowicz (poprzednio to samo mówił Ciesielski), który ładnie opowiada o życzliwości, nie rozumie, albo nie chce rozumieć, tego że ten system fiskalny z istoty rzeczy życzliwym być nie może.
http://www.test.psus.info/NewsDetails.aspx?id=164