O Hoinka ! czyli filomatów rozjechał pospieszny z Katowic

Autor: Paweł Lechowski 4/30/2021 7:37:00 PM Ilość odsłon: 2749 Kategoria: Portal

 

Długie lata przypatruje się wyższej administracji skarbowej w naszym mieście, obserwując tych znakomitych przedstawicieli homo sapiens skarbiensis, z których żaden nie osiągnął w swoim życiu tego co zamierzał.

Mamy wczesne lata 90 ubiegłego wieku. Polacy postawili na przedsiębiorczość. Takie terminy jak „szczęki” i  „rozkładane łóżka” tylko trochę pomagają w zrozumieniu co się wtedy wydarzyło.  Ale tak do końca to my tego nie wiemy skąd w naszym narodzie pojawiła się ta erupcja aktywności na polu gospodarczym. Jeden jeździł po konserwy rybne nad morze, żeby je potem sprzedawać pod Megasamem, inni  kupowali całe wagony towarów spożywczych na Węgrzech (grupa Maspex) albo samochodów marki wartburg (Polsat) lub betoniarkę do mieszania kleju (Atlas).

Ministerstwo finansów trzymało naczelników urzędów skarbowych na krótkiej smyczy. Liczyła się statystyka nie  wygranych,  ale przegranych spraw. Urząd, który przegrywał sprawy był w rozumieniu fiskusa aktywny, "nie odpuszczający" nawet wtedy, kiedy wiedzial, że nie ma racji.  W ten sposób naczelnik zmuszany był do nie tylko do bezwzględności, ale też do wyrafinowanej perfidii, kłamstwa i obłudy względem  podległej sobie ludności. Zaczynał działać mechanizm demoralizacji i selekcji negatywnej opartej na fiskalnym darwiniźmie. Nadprodukcja ustaw i przepisów dawała skarbówce  praktycznie dowolne możliwości stosowania przemocy.  Ten był swój, tamten obcy. 

Robert Janeczek miał zostać milionerem, ale Pani Teresa nie tylko, że  pomylila  się ze stawką VAT w odpowiedzi na pismo  podatnika, ale tego podatnika jeszcze wykończyła, na spółkę ze Zbrońskim i Zielińskim. 

 Każdy z tych Janeczków  miał swoje przejścia z administracją podatkową.  Pamiętam  jeszcze jak Pani Teresa była normalną kobietą, która  pracowała w komórce podatkowej zainstalowanej w gmachu urzędu miasta, coś od opłat skarbowych, potem krótko na Kawiej i długie lata jako kierownik VAT na Rolniczej,  wreszcie osiadła na Filomatów z utęsknieniem oczekując emerytury. Jej były szef  -  Naczelnik Zieliński - znalazł się na celowniku prokuratora trałowego, i  tego nie doczekał. Czy spodziewała się przeniesienia z zastępcy szefa na podrzędne stanowisko ? Chyba nie. Jeszcze 23 kwietnia wymłóciła decyzje, jej ostatnią decyzje,  bez używania słowa decyzja. Podatnikowi, który chciał płacić VAT, odmówiła przywrócenia do rejestru czynnych podatników, wbrew wytycznym organu nadrzędnego i wbrew zdrowemu rozsądkowi, który nakazuje służbom skarbowym zbieranie podatków. Niewątpliwie  może osiągnąć  w swoim zawodzie wielki  sukces człowiek, który włożył  życie w gromadzenie awansów, żeby na koniec wyjść na głupca.  

Odkryłem, że po sławnym okólniku ministerialnym z 20 sierpnia 2007 roku, który miał pomóc właścicielom  pickupów, wzrosła ilość postępowań akcyzowych, z których kasę miał fiskus. Wspomniany okólnik był manipulacją, która  miała na celu   drugo i trzeciorzędne atrybuty pojazdu,  postawić jako pierwszorzędne. W konsekwencji urzędnicy pomijali fakt, że producent zasadniczo zaprojektował samochód do ( Motor cars and other motor vehicles principally designed)  przewozu ciężarów, pomijali  to co wpisał jako  przeznaczenie samochodu typu pickup (ciężarowe), sprytnie sięgali po kod 8703, samochodu zaprojektowanego zasadniczo do przewozu osób, a potem sięgali  po miarkę,  żeby zmierzyć rozstaw osi lub patrzyli na zagłówki i zapalniczki. Gdyby  się bezpośrednio wczytać w unijne noty wyjaśniające nie mogliby tego robić, tam bowiem zapisano, że w pierwszej kolejności o charakterze samochodu decyduje producent, i dopiero gdy tego nie zrobił, albo ktoś inny zmienił,  można sięgać do  środków zastępczych.

Tutaj mamy historię walki o rzeczy oczywiste,czyli o  informację publiczną, kto jest celnikiem w mieście.

Kiedy dowiedziałem się, że w Częstochowie zniknęli wszyscy celnicy oprócz Henryka Kłoka,  poszedłem do nich jako paparazzi.

Afera parkingowa została zamieciona. Urzędnicy skarbowi w Częstochowie przymknęli oko na to, że  od sprzedaży kart parkingowych w mieście nie był odprowadzany podatek VAT.

Kolejna wpadka urzędu skarbowego w Częstochowie.  Do końca roku 2002 objęcie opodatkowaniem na zasadach ogólnych wymagalo złożenia stosownego oświadczenia do dnia 20 stycznia roku podatkowego, w przeciwnym razie podanik z mocy prawa był obejmowany podatkiem w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych. Organ skarbowy z Częstochowy  przez wiele lat posługiwał się drukiem „usprawniającym”, który wprowadził dziesiątki tysięcy podatków na manowce. Druk wyboru opodatkowania zawierał słowa: „wybieram zasady ogólne” ale nie zawierał słów „rezygnuje z ryczałtu”,  przez co był nieskuteczny. W 2002 roku druk usprawniający uzupełniono o słowa "zrzekam się"  W Lublinie skończyło się to w sądzie, u nas ponownie zamieciono pod dywan. Dopiero od 1 stycznia 2003 r. art. 9a ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych wskazuje, jako regułę opodatkowania działaności gospodarczej, zasady ogólne, z kolei wybór ryczałtu jest fakultatywny, mozliwy po uprzednim złożeniu wniosku o wyborze tej formy opodatkowania. Oczywiście przy okazji zmiany z dniem 1 stycznia 2003 r. reguły w zasadach opodatkowania osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, okazało się, że ustawodawca  nie ustanowił regulaminów przejściowych, tym samym uruchomił nowe źródło sporów z fiskusem. A teraz proszę  wyobrazić sobie hurtownię wędlin i mięsa, która ma marżę 1,5% i dowiaduje się od naszego pierwszego organu, że w poprzednim roku  powinna zapłacić podatek ryczałtowy od obrotu  w wysokości 3 %., bo złożyła wadliwy druk usprawniający i zamiast na zasadach ogólnych nieoczekiwanie znalazła się  na ryczałcie. 

Miałem i ja swoje porachunki z częstochowskim gestapo. Kilka razy walczyłem w sądach. Biurokracja skarbowa jest zdemoralizowana, a sędziowie niedouczeni. Były też groźby,

Pozostałością po sądownictwie rosyjskim jest przeświadczenie, że samo wszczęcie dochodzenia skarbowego i sądowego stanowi ciężką karę. Temida jest kastowa i sprostytuowana, a strzelnica snajperska na Stradomiu do tej pory leży odłogiem.

Proszę spojrzeć na te facjaty i dobrze je zapamiętać, będą wam wymierzać sprawiedliwość po częstochowsku.  

Czy rolą urzędów skarbowych jest karanie ludzi gospodarczych czy też wyszukiwanie ich i zachęcanie do pracy?.

Z mojego badania na próbie 40 urzędów skarbowych w kraju wyszło, że represyjność Pierwszego Urzędu Skarbowego w Częstochowie należy do największych w kraju.

 Nie zapominajmy o Częstochowskiej „dwójce”, ta która  kiedyś była „życzliwa”, teraz goni jak pies statystyki egzekucyjne. Niedawno niekompetencję tych ciemniaków obnażyli jej kuratorzy z Katowic. Dwójka wprowadziła nowy świecki  obyczaj, że urząd skarbowy może odmawiać rejestrowania podatnika i  przyjmowania od niego podatków.  

Inny przykład. Na zdjęciu w „Wyborczej” widać  jak naczelniczkę Mariolę z Drugiego Urzędu wyprowadzano w kajdankach, tyle że były zakryte reklamówką. Wtedy przyszła piękna i mądra Ramona, o której tak pisałem: "W Drugim Urzędzie Skarbowym w Częstochowie dokonała się wczoraj historyczna zmiana. Odszedł na emeryturę Pan Jan Wróblewski długoletni naczelnik, któremu niewątpliwie udało się zmienić na lepsze pracę częstochowskiej skarbówki. Panie Janie dziękujemy!!!".

Wywiad jaki przeprowadziłem w 2011 r.  z Panem Janem Wróblewskim.

Niestety po pięciu latach  Ramona przepadła w ramach pisowskich przetasowań, przepadł też Zbyszek,  kulturysta z Kłobucka, który szukał swojego miejsca w aparacie podatkowym, górując nad wszystkim co poruszało się na Rolniczej. Wspominam ich dlatego, bo otaczała ich aura jakiejś  sympatii, dobrych ludzi, przymuszanych przez fiskalne  państwo ale myślących i zachowujących się godnie.

A teraz historia wesoła, a ogromnie przez to smutna. Nie brak bowiem było takich, którzy wychowywani w psim posłuszeństwie, awansowali z prostego  egzekutora do szefa tutti wszystkiego, pozostawiając za sobą atmosferę strachu i upodlenia. Aż wreszcie i im podwinęła się noga. Tym najwierniejszym z wiernych, którzy czytali okólniki jak Biblię i byli na każdy telefon, zaszkodził jeden błąd, małe zapomnienie wiernego sługi, który nie podgrzał wody w wannie do opowiadającej Panu temperatury, i Pan go wylał bez mrugnięcia okiem. A może to było tak, że Pan się pomylił z tą temperaturą, przez telefon nie  podał tego co trzeba, winę zawalił na kamerdynera i pokojówki, i na końcu wszystkich zwolnił, bo spieszyło mu się byle dalej od Ferrari z  gniazdem os, ale oni nie zdążyli uciec.  

Nie dojdziemy jak to było. Tsunami z tej wanny zalało w ubiegłym tygodniu całe byłe kierownictwo naszego pierwszego urzędu skarbowego. Do posprzątania przysłano desantowców ze śląska. Jeszcze brzęczy mi w uszach  zapowiedź dworcowa sprzed   50 lat:   „Uwaga, Uwaga nadjeżdża pospieszny z Katowic proszę odsunąć się od toru”.

Dla nowych konduktorów i maszynistów skarbowego pociągu mam tylko jedną ważną myśl do przemyślenia. Żeby nie dali się przerobić w automaty i biomaszyny fiskalne, i  żeby wiedzieli w co tak naprawdę wkładają własne życie. Są wielcy bo wydaje im się, że  trzymają w ręku fiskusa, ale to fiskus  ich trzyma.  Pilnuj, parobku, koni, pon ci dziewuchę, zgoni. 

 Do naszego Hetmana Hoinki   (na motywach "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego)

Witaj zdrowo nasz Hetmanie.

Złoto pali, złoto war;

sursum corda, wiwat Car.

Ten lud pełen jest poloru,

do oczywistych wielkich rzeczy,

a tu pospolitość tłoczy,

mały biznes zdycha, skrzeczy.

Kiedyś była i wtryskarka, szklarnia,

huta, wielka miarka, tego koniec.  

Insze rzeczy z groszem mamy

chętnie tobie się przydamy,

moje, twoje, bierę, płacę  

łatwo tego nie  obaczę.  

My jesteśmy jak przeklęci,

że nas mały geszeft  nęci,

wytwór tęsknej wyobraźni,

z naszej wykrojony jaźni,

lichy, marny, nędzny,

częstochowski, polski, święty.

Swoja rola, swoja wola,

człek człekowi nie dorówna,

wyście taki, a my taki,

ino los mamy jednaki.

Pan przyszedłeś, Pan bohater,

dramatyczny, rycerz błędny,

rycerz z czoła, ktoś ze szczytu,  

 jakoby  z piekaryjskiego granitu - 

wykuty, Pan, Pan pierwszorzędny,

co niczego się nie lęka,

chyba widma zbrodni swojej.

Jakaż ta historia  wesoła

 i ogromnie przez to smutna. 

                                                                    na koniec zasady etyki funcjonariuszy 

Aktualności

Najnowsze

Najczęściej czytane


 Ilość odsłon:3777436