Zapraszam państwa do fascynującej podróży w krainę biurokracji celnej.
Zgodnie z elementarną intuicją administracja to grupa osób, która ma władzę nad inną grupą osób. Na czele organu administracji stoi jednoosobowo naczelnik lub dyrektor, i to on ma największy zakres kompetencji decyzyjnej w ramach danej instytucji publicznej. Określone zakresy kompetencyjne w ramach instytucji publicznych są przypisane najczęściej do stanowisk lub funkcji, których sprawowanie wiąże się z podejmowaniem działań wpływających bezpośrednio na sytuację prawną innych podmiotów lub co najmniej z projektowaniem decyzji dotyczących innych podmiotów. W takim ujęciu nie budzi wątpliwości, że poza zakresem pojęcia "sprawowania funkcji publicznej" znajdują się stanowiska o charakterze usługowym lub technicznym pełnione w ramach organów władzy publicznej (czy szerzej instytucji publicznych). Zatem osobami wykonującymi funkcje publiczne będą wszyscy zatrudnieni z wyjątkiem pracowników obsługi i pomocniczych (np. kierowcy, sprzątaczki). Zapragnąłem poznać nazwiska ludzi, których w urzędzie celnym w Częstochowie, jego naczelnik Pan Waldemar Wawryło zatrudnił do pomocy, i którzy to ludzie wspólnie z naczelnikiem mają władzę nad innymi ludźmi. W październiku 2010 r. złożyłem odpowiedni wniosek, naczelnik kluczył z odpowiedzią, ale po złożeniu skargi na bezczynność do WSA, wydał decyzje – odmowną. Napisał, że dysponuje jedynie listą obecności osób zatrudnionych w urzędzie. Po odwołaniu organ nadrzędny uchylił decyzję naczelnika. W kolejnej odpowiedzi naczelnik Wawryło wpadł na inny pomysł: wymyślił sobie, że w obrębie pojęcia „stanowisko publiczne” mieści mu się jedynie Pan Henryka Kłok. Z takiego obrotu sprawy nie byłem zadowolony, gdyż znam ten urząd i wiem o urzędnikach biegających po 3 piętrach. Jest rzeczą znamienną, że urzędnicy ci w ciągu ostatnich 3 lat prowadzili ponad 2 tys. postępowań w sprawie akcyzy krajowej. Pan Henryk Kłok wraz z naczelnikiem Wawryło nie byliby w stanie sami tego zrobić. Napisałem więc kolejną skargę do WSA. Zapragnąłem dowiedzieć się kto pracuje na stanowiskach publicznych w innych urzędach celnych w woj. śląskim. Okazuje się, że w Rybniku i Katowicach pracuje po parę osób, a UC w Bielsku-Białej i Izba Celna w Katowicach nie odpowiedziały. Ogółem według służb celnych ilość osób zatrudnionych w administracji celnej na stanowiskach publicznych nie przekracza w woj. śląskim kilkunastu osób.
Kolej na podsumowanie. Prawo do zapytania władzy publicznej miało służyć kontroli rządzonych nad rządzącymi. Społeczeństwo chciałoby znać nazwiska urzędników celnych, ale władza tak odpowiada, żeby urzędnicy pozostali anonimowi. Prawo postrzegane jako pewna norma, której się należy podporządkować, reguluje w sposób szczególny pewne stosunki miedzy urzędnikami i obywatelami czyli petentami. Publikacja nazwisk urzędników i ich stanowisk publicznych to ważny element życia politycznego, poważny krok w kierunku jawności i transparentności władzy celnej. Z dotychczasowej historii starania się o nazwiska urzędników wynika taka prawda, że urzędnicy źle wykonują prawo gdy mają je zastosować do samych siebie. Najpierw zwlekają i zwłóczą rozstrzyganie, potem źle tłumaczą prawa i niesłusznie wyrokują. Gdyby to się działo 150 lat temu, pod zaborem rosyjskim, rozumialbym, że biurokracja rosyjska, żerująca na polskim społeczeństwie chce pozostać anonimowa. Ale w XXI wieku w biurokracji celnej w Polsce pracują ludzie mówiący i piszący po polsku, o naszej polskiej tożsamości, czemu więc chcą być anonimowi ?